sobota, 14 kwietnia 2012

Wzięło mnie na wielkie przemeblowanie. Nuda w takie zimne dni robi swoje. Mała została przetransportowana wczoraj z rana do Teściów. A ja.. Miałam tylko pozamieniać miejscami łóżka, komodę, stół, kącik zabaw a skończyło się na tym, że wczorajszy dzień spędziłam na wykładaniu wszystkiego z szafek i przeglądaniu. Przytłacza mnie ten brak miejsca, jeden pokój, jedna meblościanka, jedna komoda, jeden duży stół, dwa łóżka  , trójka ludzi i dwójka zwierząt. Brakuje tu tego jeszcze jednego małego pokoiku. Ale cóż, ceny wynajmu odstraszają. Nie stać nas poprostu i tyle. Jednak i tak nie jest źle, mamy 40m, sam pokój ma 25m2. Moja szwagierka ma mieszkanie 28m i się cisną gorzej niż my. A mi brak miejsca by postawić jeszcze jedną komodę bo ubranek dostałam ostatnio tyle, że już nie wiem gdzie je pochować i tak leżą jeszcze w reklamówkach pod stołem.Dlatego uznałam, że czas coś z tym zrobić, wywaliłam wszystko na łóżko i przeglądam, odkładam, znów przeglądam i znów odkładam. Błędne koło. Myślę - wiem! do tapczany schowam, to co na później. Otwieram tapczan a tam - choinek sztuk 3 - jedna duża, dwie małe. Duża poleciała na śmietnik. Jeszcze tylko multum pluszaków, które dostałam od kuzynów, szwagierek... I tak leżą i leżą. Więc doszłam do wniosku, że skoro Szwagierka spodziewa się dziecka - dostanie w prezencie ze dwa wory pluszaków. No cóż, życie :D A do tapczanu schowa się ubranka. Także roboty trochę mam bo i poprać by to wypadało i rozwiesić gdzieś co by się wysuszyło.. Masakra. Wszystko leży i czeka aż coś z tym zrobię. A mi się odechciało. Młoda chyba jeszcze do jutra zostanie u Dziadków, a ja ogarnę to wszystko z góry, poczekam aż Mąż wróci i odepnie te swoje miliony kabli z komputera i jego biurko jako pierwsze zostanie wyniesione w inne miejsce. A na miejsce biurka przyjdzie łóżko młodej. Będzie miała wtedy swój wielki kącik na jej zabawki, stolik, krzesełka i domek który moja Chrzestna znalazła w piwnicy a który jak narazie stoi na piecu bo miejsca na niego nie ma. Widzę już jak pięknie to wszystko będzie wyglądać, ale nie widzę tej roboty. Lenistwo mnie wzięło do potęgi. Mam na to wszystko kilka godzin, chcę to wszystko dziś zrobić, a pracy dużo. Sama sobie to narobiłam, bo gdybym nie zaczęła przeglądać wszystkiego od A do Z już wczoraj miałabym przemeblowane.  A muszę, po prostu musze to dziś zrobić bo jutro w południe jedziemy do mojej Mamy na cały dzień, a wolę to zrobić jak Małej nie ma w domu, bo ona jak się zabiera za pomoc to... 
Wszystko chce sama robić, ma swoją miotełkę i szufelkę, także zamiata, bierze szmatki i ściera kurze. Obiad robimy razem, nawet naczynia chce ze mną myć. Jak widzi,  że stoję przy zlewie i odkręcam wodę już leci ze stołkiem i krzyczy "ja, ja!".. Mała pomocnica mi rośnie :))

piątek, 16 marca 2012

Czuć wiosną. Cieplutko, 15stopni, a w słoneczku miałam na termometrze 33stopnie. Także Moda została wydelegowana z ciotką na stadninę a ja pootwierałam okna, wyrzuciłam pościel za okno i zabrałam się za sprzątanie. Typowe wiosenne porządki. Ciuchy posegregowałam, wszystkie pierdołki które stoją za szybą wyszorowałam, w kuchni wszystkie szafki wyszorowane, poukładane. Jeszcze mi trochę zostało, ale jutro to zrobię.


Pozamykałam okna, w piecu się pali, także w domku cieplutko i pachnie wiosną. Wykąpałyśmy się i chyba po tak dużej dawce powietrza położymy się wcześniej spać. Mam nadzieję, że teraz będzie już coraz cieplej :)

środa, 14 marca 2012

Pogoda do doopy, nawet się pisać nie chce. Ostatnio wchodzę na kompa i .. no właśnie. Wchodzę z przyzwyczajenia i nie wiem co robić. Przeglądne fb, blogi, forum i koniec. Weny na pisanie nie mam nigdzie. I w domu jak te ciołki siedzimy, zamiast ubrać kalosze, wziąść parasole i iść poskakać po kałużach. Ale się cholera jasna nie chce. Okropna matka ze mnie.. Ale chociaż w domu nadrabiamy. Kolorujemy, oglądamy bajki, bawimy się w chowanego, malujemy farbami, lepimy z plasteliny. Nawet sprzątamy razem. 
Młodą obkupiliśmy znowu.. Dostała pociąg z MyLittlePony, jeden wagonik, plus jeszcze 2 koniki. No i do McDonaldsa zajechaliśmy nawet bo się okazało, że tam też są konie w zestawach. Także zeżarliśmy 4 zestawy happy meal. Już nie mówię, ile kasy na to wszystko poszło. Masakra. Ale powiem, że mieliśmy taki ubaw jeżdząc po wszystkich sklepach z zabawkami, że uznaliśmy, że dawno się tak razem nie bawiliśmy :) Także plusy są. A jaka Klaudia zadowolona :D No nic, do urodzin koniec z zabawkami.
W styczniu otwarli obok mnie szmateks. Wciąż chciałam tam zajrzeć, bo a nuż znajdę sobie jakieś ciuszki. Przydałoby się, a na nowe rzeczy po prostu szkoda mi kasy. Także wczoraj zaszłam. Sklepik malutki, ludzi pełno.. Ale wyhaczyłam ekstra bluzeczkę dla Młodej. Za całe 3,50zł! Upatrzyłam sobie też gacie, ale nie chciało mi się mierzyć także zrezygnowałam. Pod koniec miesiąca wybiorę się tam znowu bo mają naprawdę ładne ubrania. Zauważyłam, że gdziekolwiek nie pójdę SOBIE coś kupić, to zawsze kupuję dziecku. Idę na zakupy, to zawsze coś znajdę dla małej, zawsze. Szkoda mi pieniędzy żeby wydać na mnie, ale małej to normalnie wszystko bym kupiła. Chociaż nie powiem. W tym miesiącu się rozpieściłam:) Kupiłam sobie dwa perfumy, balsam do ciała, krem do rąk, lakier do paznokci. Nawet Mężulkowi perfum nowy kupiłam. Więc chyba nie jest tak źle :)
No i muszę pochwalić moje dziecko. Mimo, że w maju skończy 3 latka, strasznie mało mówiła, ba, powiem nawet że ograniczało się to mówienie do kilku słów. Pediatra mówiła, że wszystko w porządku, ma na to jeszcze czas. A mnie zżerała zazdrość jak widziałam dwu i pół letnie dzieciaki mówiące już całymi zdaniami.  Ale w ciągu tygodnia przybyło nam kilka nowych słów:
Dżordż - ulubiona bajka na mini mini
Asia- tak mówi do mojej mamy, wcześniej mówiła do niej iha :D:D
Pepek - pępek
Jem 
śnie - śnieg
Aga


Także jestem dumna jak cholera :)))) Mimo, że to strasznie malutko. Ale widzę z jaką chęcią to mówi, bije sobie brawo, za to że coś dobrze powtórzy. Chyba zaniedługo będę tęsknić za jej milczeniem hehe.

piątek, 2 marca 2012

Wczoraj była piękna wiosenna pogoda. Termometr w słońcu wskazywał 28stopni co było dla mnie szokiem. Jednak kurtki zimowe założyłyśmy i ruszyłyśmy w naszą pierwszą od niepamiętnych czasów przejażdżkę autobusem. Ostatni raz jechałyśmy chyba ze dwa lata temu, jeszcze w wózku, pełna nerwów bo przecież ile ludzi w autobusie, tak każdy twarz odwraca do okna gdy młoda kobitka prosi o pomoc z wyniesieniem wózka z autobusu. Oczywiście jazda autobusem sprawiła tyle radości, że aż kierowca się uśmiał. Co się dziwić, dziecko ciekawe świata a wczoraj jak duża dziewczynka siedziała na siedzeniu i oglądała dobrze znane już jej widoki. Wybrałyśmy się do mojej rodzicielki i dziadków. Tak mnie jakoś wzięło, zazwyczaj jeździmy tam w niedzielę. Oczywiście wszyscy ucieszeni, bo i Babcia się pośmiała, i Dziadek pobiegał po mieszkaniu za małą pannicą. Uwielbiam tam jeździć. W końcu to moje rodzinne strony. W domu nic się nie zmieniło, zresztą to tylko 3.5 roku od mojej wyprowadzki. Wciąż czuję się tam jak u siebie i są dni, kiedy naprawdę mam ochotę tam wrócić i zostać już na zawsze. Tyle wspomnień mam stamtąd..


Dziś znów zaczynam nowe opakowanie tabletek anty. I po raz kolejny zastanawiam się czy zacząć te opakowanie czy może nie, może odstawić. Ale po kilku chwilach uznaję, że zajście teraz w ciążę byłoby naprawdę głupotą. Od kilku miesięcy coraz bardziej mam chcicę  na kolejne dziecko. Naprawdę. Chyba jakiś instynkt macierzyński mi się włączył. Ale przy pieniądzach, które mamy nie było by nas po prostu stać. Cała wyprawka od nowa (bo przecież ubranka porozdawałam), wózek, szczepienia itp.. Nie dalibyśmy rady. Warunki mieszkalne też nie są dobre. Mamy plany za 1.5roku/2 lata zakupić większe mieszkanie. Wtedy można będzie myśleć o kolejnym potomku. Ciekawe tylko co czas pokaże..

Powitanie

No cóż, nie jest to mój pierwszy blog ale mam nadzieję, że ostatni. Nie mam chyba weny do pisania, ale uznałam - czemu nie? Czemu nie zacząć pisać, utrwalić gdzieś moje myśli, wspomnienia. Szkoda, że tak późno bo wiadomo, czas mija, różne rzeczy wyparowują z głowy.


Matka - prawie 3 letniej kobieciny o długich blond włosach i niebieskich oczach. 
Żona od 2 lat.
Posiadaczka czarnej kocicy i kundelkowatej suni.